Powstanie tego bloga jest wynikiem mojej rozmowy ze spotkanym przypadkiem kolegą (którego widuję średnio co dwa lata).
Rozmawialiśmy o pracy, a właściwie jej braku w moim przypadku, oraz moim CV (w którym prawie niczego nie mam). Nie zdążyłam zdobyć żadnego doświadczenia, gdyż wcześnie urodziłam dzieci i zajęłam się nimi i domem. Nim Księżniczka Starsza poszła do przedszkola, zaszłam w ciążę (nieplanowaną! Miałam iść do pracy...) z Księżniczką Młodszą. Wszystko to skutkuje wciąż nieskończonymi studiami oraz brakiem doświadczenia w pracy. Byłam zatrudniona w kilku miejscach, czasem nawet na dłużej, ale nie jest to coś, co zwiększałoby moje możliwości na rynku pracy. Kończąc narzekanie, a wracając do mojego kolegi. Po wysłuchaniu mojego biadolenia stwierdził:
Rozmawialiśmy o pracy, a właściwie jej braku w moim przypadku, oraz moim CV (w którym prawie niczego nie mam). Nie zdążyłam zdobyć żadnego doświadczenia, gdyż wcześnie urodziłam dzieci i zajęłam się nimi i domem. Nim Księżniczka Starsza poszła do przedszkola, zaszłam w ciążę (nieplanowaną! Miałam iść do pracy...) z Księżniczką Młodszą. Wszystko to skutkuje wciąż nieskończonymi studiami oraz brakiem doświadczenia w pracy. Byłam zatrudniona w kilku miejscach, czasem nawet na dłużej, ale nie jest to coś, co zwiększałoby moje możliwości na rynku pracy. Kończąc narzekanie, a wracając do mojego kolegi. Po wysłuchaniu mojego biadolenia stwierdził:
- Teraz nie jest ważne czy masz studia, ale co umiesz. Co umiesz?
- Wychowywać dzieci. Prowadzić dom. - odparłam ze śmiechem, gdyż uznałam, że w tym wypadku mogę śmiać się albo płakać. Wybrałam pierwsze.
- To pisz bloga.
- Ta...
Naprawdę miałam nadzieję, że ta rozmowa potoczy się tak, że dostanę jakąś sensowną radę - "zrób taki kurs...". "złóż CV tam..." Próbowałam już pisać bloga. Naprawdę. Nic z tego nie wyszło. Nie potrafię być systematyczna a to wróży blogowi katastrofę. Jednego bloga "piszę" nadal. Ale dotyczy on dekoracji domu. I nadal nie publikuję systematycznie.
Tak więc podziękowałam za radę i na tym rozmowa się skończyła. Ale myśl kiełkowała. Przy okazji, w tak zwanym międzyczasie opublikowałam dość długie posty na facebooku komentując obecne wydarzenia (spory o aborcję itd. - tematy zawsze aktualne). Doszłam do wniosku, że na facebooku brakuje mi już miejsca. Więc może jednak blog? No i stało się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz