piątek, 27 czerwca 2014

"Nie kop pana, bo się spocisz..."

Dzień szczepień. Dzisiaj. Tak, należymy do tych, którzy szczepią dzieci. 
Każda z Księżniczek miała być ukłuta dwa razy i obiecaliśmy lody, żeby miały o czym myśleć kiedy doświadczą igły. 
Rzecz jednak nie będzie o szczepieniach, ale o cukierni.

czytaj dalej TUTAJ

Znajduje się ona dwa kroki od przychodni. Jeszcze mniej od szkoły, do której Starsza pójdzie od września. W rezultacie - w cukierni tłum. Wszędzie biało - granatowo. Na szczęście przycukierniowy ogródek bardzo duży, z placem zabaw. Były lody, a po nich zabawa na placu. Kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia, Młodsza mało nie dostała w głowę puszką po gazowanym napoju. Grupa elegancko ubranych chłopców urządziła zabawę - rzucanie w siebie nawzajem puszkami. A Księżniczka akurat przebiegała w pobliżu. Rodzicielki dżentelmenów siedziały przy stoliku obok i niespecjalnie interesowały się poczynaniami potomstwa. W rezultacie Mąż zwrócił rzeczonemu potomstwu uwagę. W tym momencie ożywiły się mamy.
- Co wy robicie? Przestańcie! Przecież to po słodkich napojach, będziecie się cali lepić. Zniszczycie ubrania! - zaczęły karcić jedna przez drugą. Nie miał posłuchu jeden odważny, który próbował wytłumaczyć, że rzucona puszka prawie pozbawiła go oka. Bo "te ubrania takie ładne". Najwidoczniej oko mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz